Wszystkie wpisy, których autorem jest bujakam

CZEGO NIE JEŚĆ W…

Czego nie jeść za granicą lub co przynajmniej warto wiedzieć, zanim zje się zagraniczny przysmak czy popularną potrawę narodową?

cze

Podróże kulinarne to najnowszy trend. Lubimy smakować zagraniczne przysmaki, ale czasami z braku wiedzy możemy zjeść coś, co niekoniecznie chcielibyśmy wziąć do ust. Jedzenie jest nieodłącznym elementem Naszego życia. Nie bez powodu coraz większą popularnością cieszą się festiwale czy inne imprezy kulinarne. W dzisiejszym artykule dowiemy się, jakie zagraniczne przysmaki mogą wywołać w nas dreszcze i odruch niekoniecznie pożądany?

  • Sardynia– skalista wyspa, druga pod względem wielkości na Morzu Śródziemnym. Wraz z pobliskimi wyspami tworzy region administracyjny we Włoszech.

 

Casu marzu – to ser produkowany na Sardynii, który znajduje się na Liście Produktów Regionalnych Unii Europejskiej, jednak przez długi okres czasu jego wytwarzanie było nielegalne. Zastanawiacie się dlaczego? Chodzi dokładnie o recepturę… Proces produkcji polega na tym, że włoski ser pecorino leżakuje na wolnym powietrzu, tak aby muchy złożyły w nim jaja. Wykluwające się tysiące larw żywią się serem, w którym przyszły na świat, a dzięki ich kwasom trawiennym jego tłuszcz ulega rozkładowi. W efekcie ser staje się bardzo delikatny w smaku, jednak nie da się go spożywać inaczej, niż z larwami. Muszą być one żywe, gdyż martwe mogą zaszkodzić amatorom tego dania. Ser ten najlepiej podawać z mocnym, czerwonym winem.

  • Francja– państwo, któregoczęść metropolitarna znajduje się w Europie Zachodniej, posiadające także zamorskie terytoria na innych kontynentach. Francja metropolitarna rozciąga się od Morza Śródziemnego na południu do kanału La Manche i Morza Północnego na północy, oraz od Renuna wschodzie do Zatoki Biskajskiej na zachodzie.

Kawior – to specjał kojarzony głównie z Rosją, spróbować można go również we Francji, z tą jednak różnicą, że jest to kawior z jaj ślimaka afrykańskiego lub ślimaka szarego. Usuwa się z nich wapienną otoczkę, konserwuje się je w soli i rozmarynie i gotowe! 50 g ślimaczego kawioru kosztuje od 300 zł

 

  • MeksykMéxico, nah. Mēxihco), oficjalnie Meksykańskie Stany Zjednoczone (hiszp. Estados Unidos Mexicanos) – kraj wAmeryce Północnej. Sąsiaduje ze Stanami Zjednoczonymi (na północy), z Oceanem Spokojnym (na zachodzie i południu), Zatoką Meksykańską i Morzem Karaibskim (na wschodzie) oraz z Gwatemalą i Belize (na południu i południowym wschodzie)

 

Jaja, choć tym razem nazwane nie kawior lecz escamoles – czyli jaja lub larwy dużych, jadowitych mrówek żyjących w Meksyku. Mają delikatny smak, nieco podobny do orzechów, a konsystencją przypominają twarożek.. Dodaje się je do większości dań w Meksyku, jeśli nie chcemy aby ten przysmak znalazł się w naszym posiłku, warto przed zamówieniem zapytać zawsze o skład . Ich wielkim walorem są bogate wartości odżywcze.

Warto przed podróżą zawsze sprawdzić, co jest tradycyjnym daniem w danym kraju, żeby natknąć się na nie miła niespodziankę.

Ania

…samolotem – jakie prawa ma pasażer?

Od początku lat 90, nastąpił znaczy wzrost przewozów pasażerskich drogą lotniczą. Efektem ubocznym są wynikające z niego niedogodności, które często dotykają pasażerów. Dlatego też od 1991 roku Unia Europejska podejmuje działania zmierzające do zagwarantowania podstawowych praw pasażerów, wprowadzając odpowiednie przepisy obowiązujące we wszystkich krajach członkowskich Unii.

W lutym 2005 roku weszło w życie rozporządzenie nr 261/2004. Ustanawia ono wspólne zasady dotyczące naprawy szkód i pomocy dla pasażerów linii lotniczych stosowane w określonych sytuacjach. Rozporządzenie dotyczy pasażerów odlatujących z lotniska znajdującego się w państwie członkowskim oraz wszystkich pasażerów, którzy odlatują z lotniska w państwie trzecim i lądują na lotnisku w państwie członkowskim, w przypadku gdy lot jest obsługiwany przez przewoźnika kraju UE.

prawa

W czasie podróży lotniczej pasażerowi przysługuje m.in.:

  • Prawo do informacji;
  • Prawo do zwrotu należności za bilet lub zmiany lotu w przypadku odwołania lotu lub odmowy przyjęcia na pokład; prawo do zwrotu należności za bilet, gdy lot jest opóźniony o pięć lub więcej godzin;
  • Prawo do pomocy, a w określonych okolicznościach prawo do rekompensaty w przypadku dużego opóźnienia*, anulowania lotu lub odmowy przyjęcia na pokład;
  • Prawo do złożenia skargi i wystąpienia o odszkodowanie;
  • Osoby niepełnosprawne lub o ograniczonej możliwości poruszania się maja prawo do podróżowania w tych samych warunkach, co inni pasażerowie.

*Duże opóźnienie to:

  • Dwie godziny lub więcej w przypadku lotów do 1500 km;
  • Trzy godziny lub więcej w przypadku lotów wewnątrz Unii Europejskiej dłuższych niż 1500 km i wszystkich lotów o długości od 1500 km do 3500 km;
  • Cztery godziny lub więcej w przypadku lotów poza Unią Europejską o długości przekraczającej 3500 km.

Gdzie składać skargę?

Jeśli uważasz, że naruszono Twoje prawa jako pasażera samolotu to w pierwszej kolejności musisz skontaktować się z przewoźnikiem, a w przypadku osób niepełnosprawnych z lotniskiem. Jeśli nie uzyskasz zadawalającej cię odpowiedzi, możesz złożyć skargę w jednym z krajowych organów odpowiedzialnych za egzekwowanie tych praw. Szczegóły dotyczące tych organów znajdziecie na stronie internetowej Komisji Europejskiej.

 

 

 

http://europa.eu/youreurope/citizens/travel/passenger-rights/air/index_en.htm

http://eur-lex.europa.eu/legal-content/EN/TXT/?uri=URISERV%3Al24235&qid=1429251850306

Poznan by A Blonde around the World!

Dzisiaj zapraszamy na wpis z cyklu „Polska okiem obcokrajowca”.
Tym razem Poznań widziany okiem Włoskiej blogerki Pam 🙂

[Za zgodą autorki, post wraz ze zdjęciami zostały przeklejone bezpośrendio z jej bloga 
http://www.ablondearoundtheworld.com/2015/01/unexpected-beautiful-poznan/ ]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Today the second post from the category „Poland viewed by foreigner’s eye” !!!
This time, thanks to kindness of A Blonde around the World, Poznan viewed by Italian eye 🙂

[With author’s consent the post and pictures have been copied and pasted directly from her own blog http://www.ablondearoundtheworld.com/2015/01/unexpected-beautiful-poznan/ ]

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

„Poland for me has been the biggest surprise of 2014.

Have you ever been to Poland?

For some reason, I expected it grey, post-sovietic, and depressing.

Instead, I was welcomed by a lively and modern city, Poznan, full of life, youth, things to do and see and opportunities.

Poznan is the city where students come to study and then move to, it’s a city with a strong economy, still managed by the most powerful citizens not by corporations, it’s a city that give much importance to culture, around which social life develops.

Did you know that Poland, modern and trendy, is one of the few countries on Europe with a thriving economy and with the lowest unemployment rate, despite the crisis?

I was pleasantly surprised, and sure noticed that in Poznan.

There’s another fact worth to be shared about Poznan: it’s as beautiful as it is cheap. The best hotels, activities, and nightlife can be found at very competitive prices, thing that attracts much tourism from the close Germany but not only, connected to the world of shopping, conventions and wellness.

My few days in Poznan went quickly, spent with Carolina, Jacek, Wojtek, the guys from the City Promotion Office that took me around showing me every corner of their pretty town sharing every single curiosity as open books and with contagious enthusiasm – and that I can’t wait to share with you!

In this post I’d like to share with you some of my dearest pictures of Poznan, but I’ll soon be posting some more practical posts to discover together this beautiful town that stole my heart!”

Poz

 

View over Cathedral Island and Porta Poznania.
View over Cathedral Island and Porta Poznania.
Porta Poznania is not a museum .. so what is it? It’s an innovative and fun way to discover the city, a dedicated post will follow!
Porta Poznania is not a museum .. so what is it?
It’s an innovative and fun way to discover the city, a dedicated post will follow!

 

poz7

 

Poznan is full of surprises, and here’s another museum that it’s not a museum: it’s the croissant museum! With that name it’s already appealing, but the hilarious show will surprise you even more!
Poznan is full of surprises, and here’s another museum that it’s not a museum:
it’s the croissant museum!
With that name it’s already appealing, but the hilarious show will surprise you even more!

 

poz11

A visit to the Lech brewery is not only interesting, but also fun, and after the visit -yet another- surprise awaits you!
A visit to the Lech brewery is not only interesting, but also fun, and after the visit -yet another- surprise awaits you!

 

poz12

Poznan is also the city of the records, among many other records in Poznan you find the smallest restaurant in Poland. The trendy culinary scene is something else I’d like to talk about it soon!
Poznan is also the city of the records, among many other records in Poznan you find the smallest restaurant in Poland.
The trendy culinary scene is something else I’d like to talk about it soon!

 

poz14

poz16

Stary Browar “the Old Brewery” is a modern and rewarded mall, in which you can find not only all kind of shops, but also many eclectic places to eat at, and also a lot of art! You can’t miss it!
Stary Browar “the Old Brewery” is a modern and rewarded mall, in which you can find not only all kind of shops, but also many eclectic places to eat at, and also a lot of art! You can’t miss it!

 

Caffè Bimba, as you can see hosted in an old tram. A break here it’s compulsory
Caffè Bimba, as you can see hosted in an old tram.
A break here it’s compulsory 😉

 

inside the majestic Cathedral, the first of whole Poland
inside the majestic Cathedral, the first of whole Poland.

 

poz22

poz23poz24

… samolotem – osoby wymagające asysty

Osoby wymagające asysty mogą to być osoby starsze, osoby niepełnosprawne, dzieci podróżujące bez opieki dorosłych (tzw. UM – unaccompanied)

1
Osoby  z ograniczoną możliwością poruszania się spowodowaną niepełnosprawnością fizyczną (sensoryczną lub ruchową), intelektualną mogą bez większych problemów podróżować samolotem.
Za przewóz wózków inwalidzkich nie jest pobierana  dodatkowa opłata. Poszczególne linie lotnicze mogą naliczać dodatkowe opłaty za sprzęt medyczny typu butle tlenowe itp.
Pasażerowie potrzebujący asysty, muszą to zgłosić przy odprawie na lotnisku lub w czasie dokonywania rezerwacji biletu.

Osoby starsze czy częściowo niepełnosprawne, po zgłoszeniu takiej potrzeby, mogą zostać przewiezieni pod samolot na wózku i/lub do samolotu.  Na każdym lotniku dostępne są wózki inwalidzkie.

Istnieje możliwość otrzymania asysty również w czasie lotu na pokładzie. Jest to szczególnie ważne kiedy samolotem podróżują dzieci bez opieki dorosłych. Taką sytuację również należy zgłosić wcześniej. Dziecko zostanie odprowadzone do samolotu przez pracownika lotniska, na czas lotu zostanie przekazane pod opiekę stewardessie/stewardowi, którzy po wylądowaniu przekażą je w ręce pracownika lotniska. Ten z kolei odprowadzi to opiekuna oczekującego w hali przylotów.
2

Marta

BoMogę – o takich trzech co wybrali się do Azji

Marzą Wam się dalekie podróże, przygody, zastanawiacie się jakie to uczucie czuć, że nic nie jest niemożliwe? Poznajcie zatem ekipę BoMogę – Kubę Korbeckiego, Piotrka Blicharskiego i Maćka Pieloka. Trzech przyjaciół z Nałęczowa, którzy inspirują jak mało kto! A dziś specjalnie dla Was opowiedzą jak 2 lata temu odbyli podróż dookoła Azji. Sami, z plecakami, po kosztach.

BoMogę
BoMogę

Zapraszamy do lektury wywiadu 🙂

SmartTourists: Czy moglibyście krótko opisać Wasze przedsięwzięcie?BoMogęB: Jasne. Tak w jednym zdaniu: w lipcu 2013r. wyruszyliśmy na koniec świata. Dokładnie chodzi o ten geograficzny, z naszego punktu widzenia. Przez Europę Wschodnią, Azję Środkowo-Wschodnią, Oceanię, Australię chcemy dotrzeć do nowozelandzkich wysp Chatham, będących najbardziej oddalonym od Polski skrawkiem lądu. W sumie 8 miesięcy i ponad 50 tysięcy kilometrów na klawe przygody.

BoMogę
BoMogę
BoMogę
BoMogę

SmartTourist: Klawe przygody?
BoMogę: Dokładnie, a tych po drodze było sporo. Chociażby zostaliśmy zaproszeni na „pępkowe” w chińskiej wiosce na zboczach pól ryżowych, oglądaliśmy panoramę Szanghaju z dachu wieżowca czy zajadaliśmy się suszoną rybą w kolei transsyberyjskiej, słuchając opowieści starego komandosa. Moglibyśmy wymieniać i wymieniać.

SmartTourist: Jak przyciągacie takie przygody?
BoMogę: To się działo samo. Pomagamy o tyle, że w naszej podróży co do zasady niespecjalnie przejmujemowaliśmy się przewodnikami. Zabytki zwiedzaliśmy jak już się trafiły, były za darmo i nie było kolejki. Ponad miejsca stawialiśmy miejscowych ludzi. Woleliśmy wtopić się w lokalny klimat. Nie pędzić. Poobserwować, poznać, wzbudzić uśmiech i dać się porwać w wir wydarzeń.

BoMogę
BoMogę
BoMogę
BoMogę

SmartTourist: Nie szkoda Wam tych ominiętych zabytków?
BoMogę: Jeszcze je nadrobimy. Po sześćdziesiątce! <śmiech>
Jest takie ładne powiedzenie, że w podróżowaniu nie chodzi o oglądanie nowych widoków, ale o patrzenie nowymi oczami.

BoMogę
BoMogę

SmartTourist: Osiem miesięcy to na prawdę długi okres…
BoMogę: Długi i niedługi. Jest to już na tyle dużo czasu, że można wsiąknąć w lokalny klimat, ale za krótko by dokładniej poznać poszczególne kraje. Momentami czuliśmy się jak na maratonie, spiesząc z miejsca do miejsca. Szczególnie w Chinach, gdzie trasa Szczecin-Przemyśl wydaje się „herbatką u cioci ” w porównaniu do tutejszych odległości.

SmartTourist: Gdzie zaczęła się trasa?
BoMogę: Przez Ukrainę dostaliśmy się do Moskwy, skąd koleją transsyberyjską dostaliśmy się nad Bajkał. Potem Mongolia, gigantyczne Chiny, zaskakująco przyjazny Wietnam, turystyczna Tajlandia, dziki Laos, północny Laos, objazdówka po Kambodży i autostop przez Tajlandię do tajemniczej Birmy, na koniec Indonezja.

FB_IMG_1429652120074
BoMogę

 

SmartTourist: Podróż godna pozazdroszczenia. Czy to właśnie jej wizja wyciągnęła Was w świat?
BoMogę: Na pewno tak! Umówmy się, czy jest ktoś kto by tak nie chciał? A tak na serio to pchnęły nas ciekawość nieznanego i chęć sprawdzenia się. Zawsze wierzyliśmy, że wychodzenie poza strefę komfortu służy rozwojowi i tego dopatrujemy się w podróży.

SmartTourist: A skoro już jesteśmy przy tym temacie, to skąd pomysł na tę podróż?
BoMogę: Kuba miał już okazje odwiedzić Tajlandię i Birmę pięć lat temu. Od tamtej pory idea powrotu nie dawała mu spokoju. Na tyle, że zaraził nią resztę ekipy.

SmartTourist: Wasza podróż wygląda na skomplikowane przedsięwzięcie. Jak przygotowywaliście się do takiej podróży?
BoMogę: Najtrudniej było zatroszczyć się o finanse, ale konsekwentnie da się odłożyć stosowne oszczędności. Ta część wymagała najwięcej planowania. Poza nią dużo działo się spontanicznie. Trasę mieliśmy opracowaną tylko z grubsza. Stwierdziliśmy ze szczegóły będziemy dogrywać na miejscu. Zakupy sprzętu minimalistyczne, listy rzeczy do pakowania na oko i za poradą rodziców, szczepienia zgodnie z instrukcją lekarza. Nic szczególnie trudnego. Wyjechaliśmy bardziej nieprzygotowani niż by to sie mogło wydawać.

FB_IMG_1429652113236
BoMogę

 

SmartTourist: Wybaczcie, pytanie wprost. Jak droga jest taka wyprawa?BoMogę: Pytani o pieniądze, zawsze odpowiadamy, że musieliśmy obrabować bank. Tak w rzeczywistości to musieliśmy przez długi czas gromadzić oszczędności, ale nie są to gigantyczne kwoty. Podróżoaliśmy jak najmniejszym kosztem. Unikaliśmy luksusów, sknerzyliśmy i ostro się targowaliśmy. Jak był wybór finansowy to kryterium nadrzędne było proste – zawsze najtaniej. Wychodzi kilkakrotnie taniej niż w biurach podróży.

SmartTourist: Co na Wasz pomysł powiedzieli Wasi bliscy?
BoMogę: Zrozumieli, że musimy to zrobić i cały czas nas wspierali. Trochę momentami panikowali, że to niepewne i ryzykowne, ale to zrozumiałe.

BoMogę
BoMogę

SmartTourist: A jest niebezpiecznie?
BoMogę: Niespecjalnie. Trzeba uważać na kradzieże i oszustów, ale większych zagrożeń zbytnio nie widać. Należy zachować zdrowy rozsądek i jak się nie szuka guza to jest spokojnie. Ludzie są w Azji z natury pomocni i przyjacielsko nastawieni.

SmartTourist: Egzotyczne choroby? Tsunami? <śmiech>
BoMogę: Te ostatnie się zdarzają. Otarliśmy się nawet o tajfun, który nawiedził południe Tajlandii kilka dni po nas, siejąc spustoszenie na plażach. Jasne, takie rzeczy sie zdarzają, ale nie ma na to wpływu. Życie jest ryzykowne i trzeba się z tym pogodzić, albo siedzieć pod miotłą w domu. A co do egzotycznych chorób: tyle się o tym nasluchaliśmy i naczytaliśmy, że już wychodziło bokiem. Na główne choroby są szczepienia. Dwie najbardziej uciążliwe to Denga i Malaria, na ktore nie ma szczepionek. Obydwie roznoszone są przez komary. Musieliśy więc pamiętać żeby mieć zawsze zapas repelentu. I tak gryzły, ale rzadziej. Zresztą tam są to tak powszechne choroby jak grypa, więc miejscowi lekarze błyskawicznie je rozpoznają i mają sprawdzone kuracje.

BoMogę
BoMogę

SmartTourist: Pewnie mieliście już wcześniej zdobyte doświadczenie podróżnicze?
BoMogę: Właśnie nie bardzo. Uprawialiśmy sporo turystyki po Europie plus od czasu do czasu jeździliśmy stopem żeby zaoszczędzić na biletach kolejowych. Nic co można by zakwalifikować jako podróżowanie. Zresztą cały czas dopiero raczkujemy w podróżniczym światku.

SmartTourist: A co robiliście wcześniej? Studiowaliście? Pracowaliście?
BoMogę: Piotrek jest świeżo upieczonym inżynierem architektury Politechniki Warszawskiej. Kuba po studiach geodezyjnych pracował w Krakowie przy pomiarach specjalistycznych. Maciek, dawno mający już za sobą Szkołę Główną Handlową w Warszawie, robił karierę w firmie inwestycyjnej.

SmartTourist: Wszyscy przenieśliście się do głównych polskich miast. Czy to znaczy, że zerwaliście więzy z Nałęczowem?
BoMogę: Nic z tych rzeczy! Nadal uznajemy Nałęczów za nasz prawdziwy dom i chętnie tu wracamy. Do rodziców, do przyjaciół i znajomych, do wspomnień. Na weekendy, na święta, czasem na urlop. Tu kończyliśmy podstawówkę, gimnazjum, a Kuba też „ogólniaka”. Tu jeździliśmy na desce pod pijalnią. Tu ćwiczyliśmy karate u Jacka Czernieca ( Osu Shihan!). Tu chodziliśmy na taniec ludowy i angielski do „starego” kina. Mamy się cały czas w 100% za lokalnych patriotów. Nie ma lepszego miejsca na zrelaksowanie się i ucieczkę od szalonego pędu dużych miast niż zielone Cisy.

FB_IMG_1429652186671

SmartTourist: Nałęczów jest Waszym domem?
BoMogę: W dużej mierze tak, ale to skomplikowane pytanie.

Nałęczów.net: Dlaczego?
BoMogę: Jesteśmy pierwszym pokoleniem globalnym, które może wybierać znaczenie słowa „dom”. Może to być klasycznie miejsce, a mogą być to ludzie nas otaczający. Równie dobrze domem może być coś co wszędzie nosimy ze sobą w sercu. Może to być rodzaj projektu, coś ciągle zmiennego. Nie mniej jednak Nałęczów pozostanie jednym z naszych domów.

BoMogę
BoMogę

SmartTourist: To może na koniec chcecie jeszcze coś przekazać naszym czytelnikom?

BoMogę: Chcecie podróżować? Żadne problem, wystarczy trochę odwagi i dużo konsekwencji. Najtrudniej jest wyjść z domu. Zapraszamy do kontaktu jeżeli chcecie więcej wskazówek i podpowiedzi. Nie dajcie się wpędzić w czyhające schematy i spełniajcie marzenia – bo możecie!

SmartTourist: Dziękujemy za rozmowę.
BoMogę: Dzięki!

Zapraszamy na stronę internetową http://www.bomoge.com lub http://www.facebook.com/nobomoge , gdzie możecie śledzić przygody i przemyślenia nałęczowskich podróżników. Adres do kontaktu to: nobomoge@gmail.com

Azji Południowej ?- Indie, praktyczne porady

Podróże do Azji Południowej, stają się coraz bardziej popularne. Indie, to kraj różnorodny i kolorowy, miejsce gdzie żyją przedstawiciele różnych ras, języków, religii. To kraj kontrastów oraz kopalnia smaków. Próbowanie lokalnej kuchni, to jedna z przyjemności, jaką można zaznać wybierając się do Indii. Piękne, uliczne stragany zachęcają urozmaiconym jedzeniem, na prawie każdym rogu, a handlarze przygotowują posiłki na Naszych oczach. Kuchnia indyjska zdobywa wielką sławę, lecz trzeba pamiętać o tym,  że warunki przygotowania posiłków są dalekie od przestrzegania zasad dobrej higieny. A ostre przyprawy pełnią funkcję dezynfekcji. Nic dziwnego, że wielu turystów w bardzo szybkim tempie, nabawia się rozstroju żołądka, ponieważ od razu po przyjeździe do kraju, nie są jeszcze przyzwyczajeni do lokalnej kuchni . Kraj ten stanowi prawdziwy raj dla wegetarian. Hindusi ze względów religijnych zupełnie ograniczyli spożycie wołowiny. Krowy uchodzące za symbol płodności,w Indiach już od czasów starożytnych są otaczane szczególną czcią i traktowane z niezwykłym szacunkiem.Chciałabym podpowiedzieć Wam jak skosztować wszystkich ulicznych dobrodziejstw i nie przypłacić tego zdrowiem !

1. Jeżeli na co dzień, nie jesteś przyzwyczajony do pikantnego jedzenia, daj sobie ok. 2 dni na to, aby Twój organizm przyzwyczaił się do lokalnych smaków oraz do odmiennej flory bakteryjnej.

2. Lepiej nie wybierać potraw, o których kelner mówi „spicy”, ponieważ może nie wystarczyć Tobie, jedna paczka chusteczek, żeby ocierać łzy. Zaprzeczenie musi być wyraźne !, ponieważ odpowiedź „no spicy” i pokręcenie głowa z prawa na lewo grozi spaleniem układu przełykowego (taki ruch głową oznacza zgodę, przyzwolenie, potwierdzenie itp. ogólnie „tak”).

3. Pamiętaj o regule „podążaj za tłumem”- jeżeli widzisz, że lokalna społeczność unika danego sprzedawcy, coś jest na rzeczy i nie nie powinieneś ryzykować.

4. Decydując się na zakup ulicznego jedzenia, miej ze sobą własne sztućce, kubek i talerz, w przeciwnym razie możesz dostać jedzenie na brudnej gazecie lub ewentualnie na liściu bananowca.

5. Jeżeli sprzedawca gotuje potrawę na głębokim oleju, spójrz czy nie jest przepalony i czy jest czysty. Jeżeli zauważysz resztki jedzenia i brudne talerze wokół oraz kłębiące się muchy, zdecydowanie to znak, abyś tam nie jadł ! To nie jest składnik, który poprawia smak!

6. Omijaj stoiska z owocami, chociaż egzotyczne owoce kuszą niezwykłym wyglądem, na bieżąco spryskiwane są wątpliwej jakości wodą.

7. Najlepiej unikać lodów oraz wszystkiego, co zawiera lód (napoje, soki ), ponieważ jest on robiony z nieprzygotowanej wody, która zwiera bakterie.

8. Jeżeli kupujesz sok, sprzedawca musi go wyciskać przy Tobie i obserwuj czy omija wszystko w czym mógłby być przechowywany. Najlepiej, żeby został przelany do Twojego kubka.

9. Pijąc wodę, oczywiście musi ona być tylko i wyłącznie z butelki !

10. I ostatnia rada… w razie czego warto też zaopatrzyć się w butelkę żołądkowej gorzkiej, ponieważ wieczorny kieliszek może być zbawienny

Bogactwo doznań kulinarnych wyniesionych z podróży po Indiach nie da się porównać z żadnymi nawet najobszerniejszymi książkami czy przewodnikami. Poznawanie smaków, pozwoli Nam na głębsze zrozumienie wspaniałej tradycji i kultury tego niezwykłego kraju.

Ania

Poznań-Warszawa / Poznan-Warsaw by Zara Fisher!

Pierwszy post z cyklu „Polska okiem obcokrajowca” !!!
Dziś Poznań i Warszawa okiem Angielki 🙂

Zara to moja serdeczna angielska koleżanka, którą poznałam podczas wymiany studenckiej Erasmus w Nijmegen (Holandia). 
W październiku 2014 roku zaprosiłam Zarę do siebie by pokazać jej Nasz piękny kraj 🙂 
Poniżej możecie przeczytać jej własne wspomnienia z wycieczki! 🙂
[UWAGA! Za zgodą autorki post i zdjęcia zostały przeklejone z jej prywatnego bloga]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
The first post from category „Poland viewed by foreigner’s eye” !!!
Today Poznan and Warsaw viewed by English eye 🙂

Zara is my dear English friend who I met during student exchange programme Erasmus in Nijmegen (The Netherlands).
In October 2014 I invited Zara to my family house to show her our beautiful country 🙂
Below you can check her own memories from this trip! 🙂
[ATTENTION! With author’s consent the post and pictures have been copied and pasted directly from her own blog]

 

(…) But I had my trip to Poland to look forward to so that got me through the week. My dear friend Marta had invited me to join her in her home country of Poland for 6 days, and obviously I said yes! We flew to her city of Poznan, in the West of the country, on Friday morning. Her parents hosted us and if there’s one thing you must know about Polish families, is their extreme generosity and their hospitable nature. We had traditional Polish beetroot soup with bread and sour white cabbage. In the evening we went out for drinks in the pub, and with an average price of 4  zlotys a drink, and with £1 = 5 zlotys, I had a great night 😉 But, I must say that the Polish nightlife is the most similar to the UKs I have yet experienced. The atmosphere, the people, the venues and the streets reminded me of home.

Me and Marta <3
Me and Marta ❤

We spent the weekend looking around the city and seeing all the places that Marta suggested that we should see. We went to a museum about the uprising against their Russian occupation in the 1950s, and we also had a tour of the Castle that was built during their Prussian occupation and revamped during the occupation of the third Reich. We also took a walk through the castle gardens which were beautiful and had many billboards telling about the history of the city. I learnt so much this weekend about Polish history that I had never known before and it was amazing to have that insight of what Polish people were thinking; how they viewed their history. We also went for traditional Polish boiled dumplings at ‘Chatka Babuni’ and I tried all the veggie ones; my favourite was sundried tomato and spinach! Poznan is one of the quaintest and most colourful cities I have ever been to and I am so happy for the opportunity to visit such a historical and beautiful place.

img_0710
Bootiful
img_0675
Fountain & city hall
Ye olde tram
Ye olde tram
Dumplingsssss
Dumplingsssss
Outside the museum
Outside the museum
Poznan Castle
Poznan Castle

On the Monday Marta and I travelled to Warsaw to spend 2 days looking around the city. We first went to the Palace of Culture and Science which is the tallest building in Poland. It was built in 1955 during their socialist occupation which you can tell by the architecture. It was such a beautiful sight from the panoramic terrace and we could see the whole city at sunset. Afterwards we visited All Saint’s church and took the tram to the city centre. Walking through the city at night time was really beautiful as most of the buildings are modern and are lit up fantastically, and is more reminiscent of a city like New York than any European city I’ve been to.

img_0352
view from palace
Sunset on the panorama
Sunset on the panorama
Warsaw at night
Warsaw at night and Palace of Culture and Science

The following day was the day of museum visits, of course! We got up very early to take the tram to the city from her sister’s apartment where we were staying. We took an audio tour around the Royal Castle in Warsaw, the official residence of the Polish monarchs. It was incredibly decadent; dripping in gold, bright satins and surprisingly a lot of Chinese decorations (apparently the king had quite a thing for it). After this we took the tram to the Lazienki Palace and Museum which was probably my favourite place in the whole trip. The palace is built on an artificial island and has many different building, which you have to access over bridges or through the woodland areas. It was very sunny when we began, and as we moved from place to place, the sunset started to colour the water surrounding us. From the grand marble columns to the fountains, the bathhouse to the ballroom, it was stunning.

Royal Castle
Royal Castle
img_0860
Royal Lazienki

img_0507

img_0619

img_0634 (1)

After this we went to the Fotoplasticon which is a small showcase of the old Warsaw before the devastation of the second world war. It was really great to see those pictures while I was there, to really put into perspective just how much of the city was lost. The old Warsaw looked absolutely nothing like the one I was experiencing. Soon after we left and had some Thai food together, before setting off for the Polin Museum of the History of the Polish Jews. It was the opening of their new exhibition and they put on a 1 hour jazz concert to commemorate this, and coincidently it was on the night I was there. The concert was beautifully moving and I really felt the pain and suffering, if only for an hour, that these people went through and are still going through.

concert in warsaw
concert in warsaw

The following day we were on our way back to Poznan for our final day in the city. We went to Model of Historic Poznan, which was a 45 minute light and laser show, telling the story of Poznan since the 10th century. In Marta’s own words, there was ‘a lot of fires, battles and churches’, haha. After the show we went for a walk to the grand artificial lake which was incredibly vast, but peaceful. Her mother then picked us up and took us to the Lech Brewery, a typical Poznan beer, for the tour. This was my first ever brewery tour and it was with great company; it also didn’t hurt that we got to try the different varieties too!

with Marta and her mumma
with Marta and her mumma
Beeeeeeeeeer
Beeeeeeeeeer
Laser show
Laser show

On Thursday we flew back to Holland, and as soon as I stepped off the plane I could feel how warm it was compared to Poland. I threw open my coat and vowed never to slate the Dutch weather again… evidently it didn’t last very long 😉 (…)

Zara

 

…ze zwierzakiem

Masz czworonoga i nie wyobrażasz sobie wyjazdu bez niego? A może z przyczyn niezależnych od Ciebie musisz zabrać go ze sobą w podróż? Jeśli tak to koniecznie przeczytaj dzisiejszy wpis!

Po pierwsze, jeśli planujesz podróż z jakimkolwiek żywym zwierzęciem, nie możesz korzystać z tanich lonii lotniczych typu WizzAir, Ryanair, EasyJet itd. Zwyczajnie, tanie linie lotnicze nie oferują takiej usługi.
Wyjątek stanowią psy przewodniki, czyli psy, które asystują osobom niepełnosprawnym.

Z kolei korzystając z oferty przewoźników, jak np.: LOT, Lufthansa czy SAS możemy za dodatkową opłatą* przewieźć naszego pupila.
Ogólne zasady są następujące:
Koty i małe psy (LOT wyszczególnia obok nich jeszcze tchórzofretkę 😉 ) mogą być przewożone w kabinie (tzw. PETC). Małe tzn. mieszczące się do kontenera wymiarów, zazwyczaj, zgodnych z wymiarami bagażu podręcznego.

Pies/kot musi spełniać kilka warunków:
– mieć więcej niż osiem tygodni;
– być w stanie stać, leżeć i obracać się w naturalnej pozycji przebywając w kontenerze;
– łączna waga psa/kota wraz z konterem nie może przekraczać 8kg;
– w jednym konterze podróżować może jeden zwierzak.

Chęć podróży z naszym pupilem musi zostać zgłoszona przewoźnikowi z wyprzedzeniem min 48 h przed planowanym wylotem (czas minimalny może się różnić w zależności od linii lotniczej), ponieważ przewoźników obowiązują limity co do ilości PETC na danym rejsie.
Pamiętaj, że to Ty najlepiej znasz swojego czworonoga i to Ty możecie przewidzieć jak zniesie lot. Warto przygotować go do tej podróży np. zabierając go wcześniej w podróż samochodem. I oczywiście, nie zaczynaj jego przygody z lataniem od lotów kilku/kilkunastu godzinnych! 😉

Co w przypadku jeśli nasz czworonożny przyjaciel jest za duży na podróż w kabinie lub chcemy przewieźć inne zwierzę niż pies/kot (ewentualnie tchórzofretkę)? W takim wypadku nasz zwierzak może podróżować w luku bagażowym (tzw. AVIH) lub jako cargo (tak jak przesyłka).
Kontener, w którym pies będzie przewożony musi być odpowiednich dla niego rozmiarów tak żeby mógł się wygodnie położyć i stać na wyprostowanych łapach. Psu zostają wtedy podane środki usypiające (UWAGA! Konieczna jest wcześniejsza konsultacja z weterynarzem, który ustali odpowiednią do wagi psa oraz długości lotu dawkę lekarstwa).
Podróż AVIHa musi zostać zgłoszona przewoźnikowi z dużym wyprzedzeniem przed planowanym lotem. Tutaj znów przewoźnika obowiązują limity.

Tak jak ludzie, każdy zwierzak musi mieć książeczkę zdrowia ze wszystkimi niezbędnymi szczepieniami i danymi. Jeśli podróżujecie poza UE wymagany jest paszport zwierzaka.

Jeśli planujesz lot z przesiadkami koniecznie musisz sprawdzić warunki przewozu zwierząt obowiązujące na każdej linii lotniczej, z której usług będziesz korzystać.

CIEKAWOSTKA: Koty nie są dopuszczone na lotach do Norweskiego Longyearbyen. Z kolei pitbulle i amerykański staffordshire teriery nie są dopuszczone na loty do Tajlandii.

*Opłaty za przewóz żywych zwierząt zależą od danej linii lotniczej, kierunku rejsu (kontynentalny/interkontynentalny) oraz długości rejsu.

Pozdrowienia! 🙂